WYBUCH !!!


Lokalizacja miejsca akcji oraz fotografia jednostki typu Kriegs-Fisch-Kutter w wersji ścigacza okrętów podwodnych (materiał Urzędu Morskiego w Gdyni).

   Podwodny hałas i akustyczne zakłócenia są jednym z ważniejszych zagrożeń dla życia morskich ssaków. Dla waleni - morświnów, delfinów i wielorybów - echolokacja, funkcjonująca jako niezwykle finezyjnie zbudowany układ nadawania i odbierania dźwięków, jest podstawowym zmysłem orientacji w wodnej przestrzeni.


Podwodne zdjęcia min na wraku (materiał COM Mar.Woj.).

Lokalizują nim przeszkody, organizmy na które polują, w końcu przy pomocy swoistych odgłosów porozumiewają się. Utrata tej zdolności odbioru dźwięku skazuje je na śmierć, gdyż ich oczy nie potrafią im tej straty zrekompensować. Dlatego realizując nasze ludzkie potrzeby w morzu, musimy coraz bardziej brać pod uwagę potrzeby tych gatunków, a szczególną troskę skierować ku tym, które są obecnie zagrożone wyginięciem. W naszych wodach są nimi przede wszystkim morświny.


Lokalizacja min na jednostce (materiał COM Mar.Woj.).

   Ten aspekt sprawy był kluczowym dla operacji jaką w rejonie cypla Półwyspu Helskiego przeprowadziła Marynarka Wojenna. Po raz pierwszy w naszym kraju różne instytucje i osoby zawczasu skoordynowały swoje działania biorąc pod uwagę ochronę tych zwierząt.


Lokalizacja min na jednostce (materiał COM Mar.Woj.).


Statki Urzędu Morskiego TUCANA...


ORP "MAMRY" manewrujący na Zatoce Puckiej pomiędzy rybackimi tyczkami (bez sieci) w czasie akcji wypłaszania morświnów.


... i ZODIAK w trakcie zabezpieczania akwenu.


Patrol wodny Straży Granicznej.

   Finał zdarzenia miła miejsce 19 lutego 2009 roku, gdy na prośbę Urzędu Morskiego specjaliści z Marynarki Wojennej przeprowadzili operację zniszczenia niemieckich bomb głębinowych z okresu II wojny światowej na wraku zatopionego okrętu. Była to jednostka klasy Kriegs-Fisch-Kutter w wersji ścigacza okrętów podwodnych. Zalegała na dnie Zatoki Gdańskiej, na głębokości 32 metrów, ok. 1 km na południe od portu w Helu. Na swym pokładzie miała bomby głębinowe typu DM-11 o masie ładunku wybuchowego 100 kg każda. Posiadały one zapalniki co uniemożliwiało podjęcie ich na powierzchnię i zniszczenie w innym miejscu. Operację koordynowało Centrum Operacji Morskich Marynarki Wojennej (COM Mar.Woj). Zadanie zniszczenia bomb głębinowych otrzymała załoga niszczyciela min ORP "FLAMING" i Grupa Płetwonurków Minerów z 13 Dywizjonu Trałowców.


Niszczyciel min ORP "FLAMING" pod Helem, w trakcie przygotowania do akcji unieszkodliwienia zalegającej na dnie arsenału amunicji.


Plan wypłaszania.

   Podczas przygotowania operacji ściśle współpracowano z naukowcami Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Gdyni, którego zespoły badawcze - biologów, chemików, geologów i hydroakustyków morza przygotowały program monitoringu skutków podwodnej eksplozji na biotyczne i abiotyczne elementy środowiska naturalnego. Duże znaczenie miał fakt, że rejon ten należy do sieci obszarów chronionych systemu Natura 2000, co oznacza wysokie jego znaczenie dla przyrodniczych walorów Unii Europejskiej. Szczególną uwagę poświęcono ochronie morskich ssaków - morświnów, a także fok, które w chwili detonacji mogły przebywać w rejonie oddziaływania fali akustycznej. Kierowano się zaleceniami jakie dla podobnych operacji wypracowały dla ochrony tych zwierząt siły NATO oraz zalecali zajmujący się tego typu zagrożeniami dla waleni, eksperci z innych krajów. Opieką otoczono też foki mieszkające w basenach hodowlanych Stacji Morskiej IOUG w Helu.


Wybuch (foto: J.Abramowicz)


Mewy walczące o ogłuszone wybuchem ryby.

   Operacja planowana pierwotnie na jesień 2008 roku musiała być przełożona z uwagi na fakt znajdowani się w tym czasie w wodach zatoki kilkudziesięciu detektorów służących naukowcom ze Stacji Morskiej UG do rejestracji głosów migrujących w tym rejonie morświnów. Wybuch tak dużej ilości trotylu zagrażał pracy czułych hydrofonów. Musiano wpierw podnieść wszystkie z wystawionych urządzeń. Rytm i czas trwania prac dyktowała pogoda i stan morza. Dlatego dopiero w lutym zakończono te fazę operacji.

   Marynarka Wojenna koordynowała swoje działania także z Urzędem Morskim w Gdyni, Morskim Oddziałem Straży

   Granicznej (MOSG), Policją oraz Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Pomorskiego oraz reprezentującą Ministra Środowiska Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Gdańsku. Oceniono, że zagrożenie dla ludzi i zwierząt będzie poważne.

Analiza wszystkich czynników wpływających na datę operacji wykazała, że najlepszym terminem jej dokonania będzie czwartek, 19 lutego. Pierwszym etapem było odstraszenie ssaków morskich z rejonu Zatoki Puckiej. Operację realizował okręt Marynarki Wojennej - ORP "MAMRY", który, idąc zmiennym kursem ze środka zatoki, silnymi sygnałami dźwiękowymi swojej stacji podwodnej wypłaszał z rejonu zagrożenia potencjalnie mogące się tu znajdować morświny. Należy dodać, iż siłę akustycznego rażenia dla tych ssaków na podstawie analizy dr. Svena Koshinskyego obliczono na ok. 30 km. W takim promieniu czuły układ echolokacji tych zwierząt mógł ulec uszkodzeniu, co w sposób faktyczny musiało by zakończyć się ich śmiercią.

   O godzinie 09:00. osiągnął rejon akcji niszczyciel min ORP "FLAMING". Ze względów bezpieczeństwa zamknięto rejon działań dla innych jednostek. Od strony lądu rejon zabezpieczała Policja oraz Marynarka Wojenna.

   Wszystkie istotne informacje oraz ostrzeżenia dla żeglugi zostały z odpowiednim wyprzedzeniem przekazane użytkownikom morza w systemie ostrzeżeń nawigacyjnych.

   Operacja detonacji rozpoczęła się od potwierdzenia, że rejon jest bezpieczny i że w strefie bezpieczeństwa nie przebywają niepożądane osoby bądź inne obiekty. Pod wodę zeszli płetwonurkowie minerzy. Do zalegających bomb przymocowali ładunki inicjujące w sposób zapewniający jednoczesny ich wybuch. O godzinie 14:30 dokonano zaplanowanej detonacji. Wybuch był mniejszy niż sądzono. Specjaliści postawili hipotezę, że część trotylu zalegającego od ponad 60 lat w wodzie mogła ulec dekompozycji i stracić swoją pierwotną moc.

   Pobieżny rekonesans wykazał, że dużych strat przyrodniczych nie odnotowano. Drobne ogłoszone ryby zostały natychmiast wyjedzone przez mewy. Inne zebrane próby będą poddawane analizom, a samo miejsce będzie jeszcze monitorowane przez chemików, biologów i geologów z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.

KES


K/h OCEANOGRAF 2 - z ekipą naukową oczekuje na sygnał do podjęcia badań.

 
do góry