|
| Czterdzieści lat po śmierci Stefana Żeromskiego helanie przypomnieli sobie o związanym z naszym miastem piewcy polskiego morza. 22 lipca 1965 r. w parku przy dworcu odsłonięty został obelisk w formie żagla i tablica pamiątkowa poświęcona temu pisarzowi. |
Jeszcze w okresie poprzedzającym
przyłączanie Helu do II Rzeczpospolitej, docierało tu wielu emisariuszy rządu z Warszawy, których zadaniem było agitowanie wśród ludności wybrzeża na rzecz polskości tych terenów. Nim ostatecznie zapadły postanowienia Traktatu Wersalskiego, przyłączające ziemie kaszubskie do Polski - trzeba było zabezpieczyć się na wypadek możliwości przeprowadzenia plebiscytu na tych ziemiach. Emisariuszami byli zazwyczaj ludzie wybitni i znani, których popularność miała pomóc w agitacji na rzecz Polski. Wśród nich znalazł się m.in. Stefan Żeromski i Jan Kasprowicz. Ten ostatni nie dotarł ostatecznie do Helu. Deszczowa pogoda sprawiła, że lipcu 1919 roku zakończył swoją wyprawę na Półwysep Helski w Jastarni. Żeromski natomiast dotarł do naszej miejscowości i wyraźnie uległ jej urokowi, gdyż do swojej śmierci w listopadzie roku 1925, jeszcze trzykrotnie bawił w Helu, spędzając tu nawet dłuższe pobyty.
W liście z dnia 17 marca 1919 roku, napisał Stefan Żeromski do Brenarda Chrzanowskiego "Od dziesiątków lat jest moim najgorętszym pragnieniem zapoznanie się gruntowne z wybrzeżem morskim i Półwyspem Helskim, z ludem, mową, obyczajami i całkowitym zakresem tamtejszego życia, co udałoby mi się następnie spożytkować, być może w sposobie literackim i odtworzeniem artystycznym...". Spełnił to marzenie. Od tego czasu rokrocznie bywał nad polskim morzem. Jego wizyty zaowocowały dwoma utworami "Wiatrem od morza" i "Międzymorzem", które wraz z napisaną w roku 1919 "Wisłą", utworzyły cykl nazywany "trylogią" nadmorską.
We wspomnieniach jedynej córki Żeromskiego Moniki, najmilszym jawił się ich wspólny pobyt w Helu w roku 1921, gdy mieszkali w poniemieckim "Kurhauzie" przemianowanym wówczas na hotel "Polonia". Z tego miejsca prowadziły wszystkie ścieżki do ukochanej przez pisarza sosny, przy której spędzał nieraz długie godziny, czytając maleńkiej wówczas córce opowiadania. Zachowały się zdjęcia pisarza opartego o to niezwykłe drzewo, które opisał również w "Międzymorzu". Pobyty Żeromskiego nad morzem zaowocowały pisarską twórczością lub - przynajmniej - nowymi materiałami oraz inspiracjami tu zebranymi i skrzętnie notowanymi w kajeciku, który zawsze pisarz nosił przy sobie. Po opublikowaniu w roku 1922 "Wiatru od morza" przystąpił Stefan Żeromski do pracy nad ostatnią częścią nadmorskiej trylogii: powieścią poetycka "Międzymorze", która w całości została poświęcona Helowi. Duża jej część powstała na miejscu, w helskim hotelu "Polonia", gdzie przebywa pisarz ponownie latem roku 1922. Rodzina Żeromskich zajmowała wówczas dwa wygodne pokoje na piętrze hotelu, skąd roztaczał się wspaniały widok na Zatokę i cypel helskiego lądu - Międzymorza.
Pisarz, jak wspominała jego córka, miał zwyczaj godzinami leżeć na piasku, wygrzewając się w słońcu i spoglądając na krajobraz i ludzi: "Widzę nareszcie ciała ludzkie w najpiękniejszym ich stroju, spaleniźnie; szacie pełnej powabu" - pisze w swych notatkach - "Płuca oddychają tu powietrzem, do którego nie dosięga brud, kurz, pył i latająca w nich zaraza. (...) Nawet obmierzli, ułomni i szpetni nabierają tu wdzięku i kształtu...". Lubił też odbywać długie spacery, samotnie lub z ulubioną jedynaczką - brodząc boso wzdłuż brzegu. Podczas wędrówek zawsze skrzętnie notował słowa, urywki myśli. Zapisywane na gorąco spostrzeżenia wykorzystał później w pełnej poetyckiej prozy i ogromnego ładunku liryzmu powieść o Helu.
W swych wędrówkach docierał często Stefan Żeromski do miejsca, w którym znajdował się niegdyś "Stary Hel", wówczas jeszcze nie zabudowany przez obiekty Komendy Portu Hel. Profesor Marian Szyjkowski, wykładowca języka i literatury polskiej na uniwersytecie w Pradze, który często towarzyszył Żeromskiemu, tak opisał jeden ze wspólnych spacerów: "Chodziliśmy razem po nadbrzeżnych wrzosach, poszukiwaliśmy na Starym Helu szczątków starodawnej świątyni słowiańskiej. Zajmowała go żywo konieczność fizycznego i moralnego wzmocnienia przylądka, któremu grozi zalew morski i zalew niemczyzny...".
W "Międzymorzu" znalazły się reminiscencje pisarza z tego właśnie miejsca: "Gdzie stały kościół i klasztor jeszcze w siedemnastym stuleciu, okrągły wzgórek zalega, trawą bujniejszą niż inne pokryty. Samotna tam dzika róża oddaje nikłym swym kwiatem pozdrowienie - nikomu - pustce, milczeniu. (...) Znikło do znaku, do ostatniego kamienia osiedle słowiańskie, a powstało w oddali osiedle niemiecki za czasów panowania nad tą ziemia Krzyżaków (...) tak samo jak w Gdańsku kamień na kamieniu nie został ze słowiańskiego budowania, a nowe sioło niemieckie w kwitnącym stanie powstało...".
"Międzymorze" pełne jest opisów, które jakże dosadnie przedstawiają fantastyczne nadmorskie zjawiska przyrody, które często nam się już opatrzyły. Jeżeli ktoś z nas ma ochotę na takie poetyckie spotkanie z Helem, powinien sięgnąć po tę nieco zapomnianą lekturę. Przypomnę na przykład, jak Żeromski opisał helski zachód słońca: "Dokądkolwiek pójdzie i skądkolwiek spojrzy - gdyby nawet obszedł Wielkie i Małe Morze wokoło, ściele się przed nim o zachodniej godzinie na wsze strony, ażeby mu pokazać najpiękniejszy widok na ziemi: ślad słońca odchodzącego, który na morzu przygasa."
"Międzymorze" zostaje ukończone jesienią roku 1923. Poetyczna opowieść, zostaje uzupełniona o informacje dotyczące historii, geografii i biologii półwyspu. Gromadzi je pisarz studiując literaturę i rozmawiając z ludźmi związanymi naukowo z Helem. Podczas wakacji w roku 1923 Stefan Żeromski często odwiedza w Morskim Laboratorium Rybackim w Helu Kazimierza Demela, który dostarcza mu licznych danych dotyczących rybołówstwa i biologii Bałtyku. Znany oceanograf, wspominając po latach wielkiego pisarza, opisał go jako człowieka prostego, naturalnie swobodnego, noszącego jasne pikowane ubranie i taka samą czapkę, z zatkniętą zawsze w klapę marynarki różą lub innym kwiatem.