CO ODKRYŁEM NA PLAŻY W CHAŁUPACH

Kiedy kilka lat temu opowiadałem przyjacielowi o wspaniałych - jak najbardziej tekstylnych - wakacjach w Chałupach na Helu, zapytał:
- A widziałeś lokomotywy??
- Jasne, że widziałem, przecież pociągi w sezonie to jeżdżą przez Chałupy co pół godziny - odpowiedziałem zaskoczony, bo zazwyczaj znajomi słysząc w jakiej miejscowości byłem, z uśmiechem pytali o nagusów.
- Nie pociągi. Lokomotywy. Czy widziałeś LOKOMOTYWY NA PLAŻY? - całkiem poważnie pytał mój przyjaciel.
Przyznam się, że w pierwszej chwili pomyślałem o oddziaływaniu na ludzki umysł miejskiego, czterdziestostopniowego upału, który panował za oknem.
- Tak, tak.. Zziajały się i przyjechały na plażę odpocząć, a co niektóre weszły do morza się ochłodzić - odparłem ironicznie.
- A żebyś wiedział, kilka "wchodziło" do morza - powiedział i pobiegł do drugiego pokoju.
Po chwili wrócił z jakimś pismem i pokazał mi zdjęcie. Nie było zbyt wyraźne, ale na pierwszy rzut oka dało się dojrzeć niebo pokryte chmurami oraz wepchnięte do morza lokomotywy.
- Widzisz? Takie lokomotywy!!! Będąc w latach 60-tych z rodzicami na wczasach, widziałem jeszcze ich resztki na plaży między Chałupami a Kuźnicą. A to zdjęcie w gazecie jest z 1948 roku.
Teraz to pewnie ja wyglądałem tak, jakbym dostał udaru słonecznego.

* * *

Ta rozmowa sprzed lat spowodowała, że w tym roku będąc na Półwyspie Helskim zainteresowałem się tematem "plażujących lokomotyw". Przeszedłem kilka kilometrów brzegiem morza w okolicach Chałup, ale bez skutku. Dojrzałem jedynie tablicę z napisem "Wrak, zakaz kąpieli". Lokomotyw jednak nigdzie nie było. Ponieważ zabrałem ze sobą kserokopię zdjęcia z 1948 roku, pokazałem je zaprzyjaźnionym mieszkańcom Chałup. Bez trudu udało się zlokalizować miejsce, gdzie te lokomotywy były. Okazało się, że stały one tam, gdzie znajduje się tablica informująca o niebezpiecznym wraku, a ów wrak, to resztki poszukiwanych przeze mnie lokomotyw.
Nie zważając na widniejący na tablicy zakaz i z przeświadczeniem, że się wcale nie kąpię, tylko prowadzę badania terenowe, wszedłem do wody i obejrzałem dokładnie metalowe szczątki zalegające dno. Było ich sporo chociaż woda w tym miejscu nie przekraczała 1,5 m, to minione lata, działanie wody morskiej oraz glony, pokrywające każdy kawałek blachy, utrudniały oględziny. Jednak z całą pewnością udało mi się zidentyfikować w jednym z elementów kabinę maszynisty.
Ale nie rozwiązany pozostawał problem, co lokomotywy robiły w tym miejscu, około 250 metrów od jedynej na półwyspie linii kolejowej? Na to pytanie uzyskałem odpowiedź od dość sędziwego mieszkańca Chałup. Spięte ze sobą i ustawione między wydmą a wodą lokomotywy miały stanowić swoistego rodzaju barykadę przeciwpiechotną lub przeciwdesantową. Atakujący żołnierz, aby ją pokonać musiał wspiąć się na lokomotywę lub opłynąć barykadę w głębokiej na ok. 3 metry wodzie. Przymusowa kąpiel nie mogła pozytywnie wpłynąć na jego ducha walki, a jednocześnie żołnierz taki był łatwym celem dla wroga. Według relacji mieszkańców Chałup, Niemcy wykonali pięć tego typu barykad: dwie od strony otwartego morza oraz trzy od strony Zatoki Puckiej. Znajdowały się one w najwęższym miejscu Cypla Helskiego - między Chałupami a Kuźnicą.
Aby ustawić lokomotywy na wybranych miejscach, od głównej linii kolejowej poprowadzono prowizoryczne bocznice, po których zepchnięto je do wody. Nasyp po jednej z takich bocznic jest do dzisiaj czytelny w terenie. Po wojnie lokomotywy z barykad od strony zatoki wyciągnięto i według jednego z moich rozmówców przywrócono do taboru ("...Panie, jedna to jeszcze do Kościerzyny długi czas jeździła..."). Barykadę bliżej Kuźnicy wysadzono, natomiast trudno powiedzieć, czemu ta bliżej Chałup nie została usunięta. Działające na nią fale morskie, sztormy i nieustannie przesuwająca się linia brzegowa, powodowały stopniowe zapadanie się barykady w piach. W latach 60-tych plażowicze widzieli już tylko niewielki fragment wystających znad wody lokomotyw. Obecnie w zachowanych kawałkach blach trudno dopatrzyć się choć jednej lokomotywy, a ustawiona obok tego miejsca tablica sugeruje wręcz inne pochodzenie zardzewiałych szczątków.
Zebrane przeze mnie informacje nie są żadnymi materiałami archiwalnymi, lecz niewiążącymi relacjami życzliwych mi mieszkańców Chałup - być może trochę przez nich ubarwionymi.
Dlatego też Czytelników, którzy wiedzą coś o barykadach z lokomotyw na Helu, którzy je widzieli, posiadają dokumenty na ich temat lub zdjęcia proszę o kontakt z Redakcją.

Serdeczne podziękowania dla Marka Gabzdyla za zainteresowanie mnie tym tematem.

P.S. Byłem w lipcu 2004 r na plaży w Chałupach i niestety nie można zobaczyć resztek lokomotyw, gdyż morze ukryło swoją tajemnicę pod warstwą naniesionego podczas sztormów piachu.

Zdjęcia: Maksymilian Jankowski z "Fotografia" nr 1(43)1987 oraz autor.
Artykuł ukazał się w miesięczniku "Odkrywca" nr 1(60) / 2004r.
Przedruk za zgodą Redakcji i Autora.Ś

Krzysztof Mrówka - "Grzebiuszka"
do góry